Wielkopostny dzień skupienia – 12 marca

W naszych sercach niech nieustannie będzie Jezus; ten Jezus, który całego Siebie daje, abyśmy mieli życie; który czyni wszystko, aby nasze serca, nasze dusze, cali my abyśmy byli czyści, tak jak On. Niech w naszych sercach będzie Jezus, abyśmy my stając się tak jak On, byli pod pełnym miłości spojrzeniem Ojca. Starajmy się sobie uświadamiać, że Jezus jakoby dokonał zamiany poprzez wzięcie na Siebie całego brudu świata. Przyjmując na Siebie wszystko oczyścił nas, stawiając nas przed Ojcem jako jednorodzonego syna. Sam zaś stał się jak cała ludzkość – grzeszny i niejako na Siebie ściągnął cały gniew Boży. Ocalił nas, za nas poszedł na śmierć, choć zginąć mieliśmy my. Uczynił to bez względu na to, jaki będzie odbiór tego, czego dokonał. Dobrze wiedział, jak każdy poszczególny człowiek będzie przyjmował Jego Ofiarę. Uczynił to z tak wielkiej miłości, nie pytając nikogo, żadnego człowieka o zdanie, nie oczekując wyboru. W ten sposób nikogo nie obarczając straszliwym ciężarem.

Niech w naszych sercach będzie Jezus z Jego miłością szaleńczą, nieskończoną. Poprzez obecność Jezusa w naszych sercach każdy z nas został uświęcony, każdy może stawać przed Bogiem Ojcem i może doświadczać zjednoczenia z Bogiem. Tylko wtedy, gdy w naszych sercach mieszka Jezus, może dochodzić do zjednoczenia. Zauważmy, że nie mówimy o jakichś szczególnych działaniach z naszej strony. Mówimy tylko o jednym, BYŚMY PRZYJĘLI GO DO SWOICH SERC I W SWOICH SERCACH ADOROWALI GO. Tylko to wystarczy. Wtedy przed Bogiem Ojcem stajemy jako Jezus, bo złączeni z Nim, w Niego wpatrzeni, współczujący z Nim, przez Boga przyjmowani jesteśmy jako Jezus. Jeśli otworzymy się na tę tajemnicę, zrozumiemy, co znaczy życie w zjednoczeniu. Zrozumiemy, że jest to proste, że nie potrzeba do tego wielkich czynów, wielkiej odwagi, wielkich wyrzeczeń. Wystarczy tylko otworzyć serce na miłość, żyć miłością. I Bóg należy już do serca, a serce żyje Bogiem.

Każdy z nas dzięki Jezusowi znowu stał się prawowitym dzieckiem, dziedzicem Boga. Tylko dzięki Jezusowi. Tylko dzięki temu, że On wszystkie grzechy wziął na Siebie, poszedł na Krzyż, umarł na nim i zmartwychwstał my mamy życie prawdziwe, życie dzieci Boga. Mamy dane życie Boskie. Karą za grzech jest śmierć, więc każdy z nas, każdy był niejako skazany na śmierć, a Jezus tę karę wziął na Siebie. Całe szczęście, że Jezus nie pytał nikogo o zgodę, ale Sam dokonał zbawienia, ofiarując każdemu z nas swoje życie. Jednak od człowieka zależy, czy przyjmie ten Dar. JEŚLI CZŁOWIEK PRAGNIE ŻYCIA BOSKIEGO, JEŻELI PRAGNIE ŻYCIA Z BOGIEM W ZJEDNOCZENIU, W MIŁOŚCI MUSI PRZYJĄĆ JEZUSA. POWINIEN ŻYĆ Z JEZUSEM W ZJEDNOCZENIU, PRZYJĄĆ GO DO SWOJEGO SERCA I W SWOIM SERCU ŻYĆ Z NIM. Wtedy Bóg Ojciec patrzy na człowieka przez pryzmat Jezusa, który jest w nim. Jeśli przyjmiemy Jezusa wiszącego na Krzyżu jako swoją Miłość, wtedy Ojciec szczególnie patrzy na nas jako na swojego Syna, ponieważ Jego wzrok przechodzi przez Serce Jezusa. To spojrzenie przenikające Jezusa Ukrzyżowanego, idąc dalej jest już innym spojrzeniem niejako. Bóg widzi nas jako swoje święte, umiłowane dzieci – czyste i doskonałe. Dlatego tak ważnym jest, by nosić w sobie obraz Jezusa, przyjąć Go za swojego jedynego Pana. Szczególną łaską Bóg obdarza te dusze, które umiłowały najbardziej Jezusa Ukrzyżowanego. Spojrzenie Ojca na te dusze jest spojrzeniem szczególnie miłującym. Czytaj dalej

Rozważanie na dzień szósty Nowenny do Św. Józefa

sw jozef3Święty Józef – człowiek o czystym sercu, sercu anioła; człowiek, który nieustannie stawał przed Bogiem, prosząc by Jego droga była drogą zgodną z wolą Boga. Jak każdy Żyd, modlił się o przyjście Mesjasza Nie spodziewał się, że w taki sposób Bóg wysłucha Jego modlitw i właśnie Jemu – Józefowi przypadnie rola opieki nad Jezusem.

Początki udziału w wielkim dziele nigdy nie są łatwe. Każda dusza, która jest przygotowywana do udziału w dziele Bożym przechodzi trudny czas. To czas swoistego przygotowania, oczyszczenia. Taki czas przeszedł również św. Józef. Jego czyste serce zwycięsko przeszło te próbę. I chociaż cierpienie było wielkie, gdy dowiedział się, że Jego Małżonka jest w stanie błogosławionym nie za Jego przyczyną, to jednak to cierpienie nie zniszczyło Jego miłości; nie zniszczyło Jego relacji do Boga i do Maryi. Był czysty cały czas. Bóg nie dał Mu długo cierpieć. Wyjaśnił Mu, Kim będzie to Dziecko, które się narodzi. Od tej pory św. Józef zdał się całkowicie na wolę Boga. Przyjął ją całą bez żadnych warunków i bez pozostawienia dla siebie jakiejś cząstki swego „ja”, swojej woli. Przepiękna dusza, która otwiera się tak bardzo na Boga, na Jego wolę – jaśnieje świętością. Prośmy św. Józefa, aby pomagał nam przyjmować wolę Boga.

Święty Józef miał czyste serce, czystą duszę. Rzadko wśród dusz zdarza się takie pragnienie czystości, a św. Józef z racji swej ziemskiej misji otrzymał szczególną łaskę od Boga, aby tę czystość mieć w sobie. Tylko Bóg jest doskonale czysty. Czystość Boga to świętość. Ze swej czystości udziela On wybranym duszom. W sposób szczególny naznaczył Józefa i obdarował Go niezwykłą czystością. Ta czystość pozwalała św. Józefowi patrzeć na świat nieco inaczej niż patrzy zwykły człowiek. Jego spojrzenie było czyste – bo w sercu była czystość. Jego spojrzenie było jasne – bo w sercu była jasność, było światło. Kiedy człowiek ma brudne serce, ma też brudne myśli. Jego spojrzenie na ludzi, na rzeczywistość jest skażone tym brudem. W związku z tym nie ma on prawdziwego osądu rzeczy, spraw i zjawisk. Ocenia poprzez pryzmat brudu, który jest w nim, a więc jego ocena jest fałszywa. W dodatku brud jego serca poprzez to spojrzenie niestety dotyka otoczenie, dotyka innych i wpływa na relacje między nim a ludźmi. Wpływa na wydarzenia wręcz, ponieważ człowiek ten patrzy i ocenia poprzez brud, który w nim jest.

A spojrzenie św. Józefa było czyste, a wiec mógł rozumieć wiele spraw, dzięki czystości serca. Jego rozumienie było bardzo zbliżone do prawdy w Bogu. Dzięki tej czystości mógł budować przepiękne relacje miłości, mogła między Nim a Maryją być czysta miłość, prawdziwie święta. To ona budowała między Nimi relacje, całe Ich życie, Ich Rodzinę, relacje z Jezusem. Ta miłość czysta, doskonała, dana Im z Nieba, tworzyła atmosferę Świętej Rodziny. Prośmy św. Józefa, aby wypraszał nam taką czystość serca.

Rozważanie na dzień piąty Nowenny do Św. Józefa

Sw.Jozef7Szukanie Jezusa, który pozostał w świątyni, gdy w sercu Maryi narastał coraz większy ból było dla Józefa też szczególnym przeżyciem, bardzo silnym. Miał wrażenie, że nie dopełnił czegoś, a przecież Bóg Mu zaufał powierzając swojego Syna. Cierpiał, ponieważ nie wiedział, co się dzieje z Jezusem. A kochał Go bardzo. Pokochał Jezusa jeszcze bardziej niż ziemski ojciec, ponieważ ta miłość była miłością zarówno ojcowską, ale też miłością do Boga. nawet trudno jest opisać te skomplikowane uczucia, jakie były w sercu Józefa, a które owocowały tak wspaniałą miłością, które kierowały Jego postępowaniem, Jego wychowaniem. Można by rzec, że Józef nawet nie podejmował specjalnych działań wychowawczych, On po prostu kochał. I z tej miłości płynął Jego sposób bycia przy Jezusie, z tej miłości płynęły słowa, zachowanie. Jezus również pokochał Józefa. Pokochał szczególną miłością. Zatem łączyła te dwie Osoby miłość nieziemska.

Józef, tak jak każdy ojciec pokazywał Jezusowi swój fach, a Jezus bardzo chętnie towarzyszył Mu w Jego pracy od maleńkości. Patrząc już się uczył, a potem próbował sam. Józef z wielką radością, z wielką miłością dawał do małych rączek Jezusa drobne klocki drewna, mniejsze narzędzia i uczył posługiwać się nimi. Ileż radości dawało Jezusowi zrobienie samodzielnie pierwszych rzeczy. Bardzo długo Jego Matka miała pierwszy stołeczek zrobiony przez Jezusa. I za każdym razem, kiedy się nim posługiwała, czuła tę samą miłość, jakiej doświadczała posługując się sprzętami zrobionymi przez Józefa. Można by rzec, że Jezus przejął tę miłość. Ale czy nie było tak, że to Józef tę miłość otrzymał. A może razem obdzielali się miłością. Jezus był życiem Józefa, był więcej niż Synem. Dlatego tym bardziej Józef cierpiał szukając Go wraz z Maryją. A kiedy znaleźli Jezusa, to Maryja była tą osobą która zrobiła delikatny wyrzut Jezusowi, mówiąc o miłości: szukaliśmy przecież z bólem serca. Ból powodowany miłością. Józef nie uczynił nigdy Jezusowi żadnego wyrzutu. W zadziwiający sposób nigdy Go nie karcił, chociaż miłując w jakiś sposób uczył. Ale to zawsze była miłość.

Zadziwiające jest, jak Bóg uformował serce Józefa, że potrafił całą swoją osobą tę miłość wyrażać i że wyrażając tę miłość nie musiał nikogo pouczać, nikogo karcić. On tę miłość rozlewał. Przy nim o wiele łatwiej było być dobrym. I ludzie przy nim zmieniali się. Jezus, wiadomo, Syn Boży troszeczkę był innym dzieckiem niż zwykłe ziemskie dzieci. Jezus sam promieniował miłością, ale i Józef tą miłością promieniował. Nawzajem na siebie oddziaływali. Niepojęta relacja! Nie ma takiej relacji na ziemi między ojcem a synem, między rodzicem a dzieckiem, tak pięknej, tak wzajemnie się unoszącej ku świętości, tak wzajemnie obdarzającej się miłością, tak niesamowicie oddziałowującej na jedną i drugą stronę.

Możemy prosić Świętego Józefa o ten dar miłości, miłości zarówno do Jezusa, jak i miłości do swoich bliskich, o tę miłość w sercach naszych, byśmy przemienieni tą miłością po prostu nią byli i nią żyli. Byśmy poprzez ten fakt bycia miłością zmieniali świat, tak jak to czynił Józef.

Wieczernik w Różanymstoku (mp3)

W dniu wczorajszym uczestniczyliśmy w kolejnym Wieczerniku Różanostockim. Dziękujemy licznym wiernym za miłość do Jezusa i Matki Najświętszej, która wyrażała się w wytrwałej i pełnej ducha modlitwie. Jednocześnie zapraszamy do wysłuchania fragmentów nagrań z tego spotkania.

Adoracja_Rozanystok

Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Kazanie ks. Tadeusza:

Rozważanie na dzień czwarty Nowenny do Św. Józefa

sw.jozef6Chociaż Maryja i Józef oboje wiedzieli, kim jest to Maleńkie Dziecię, przecież Jezus – to Bóg, Jezus – to Syn Boży, jednak zgodność między Józefem a Maryją była niesamowita. Oboje wiedzieli, że chcą żyć jak każda żydowska rodzina i wszystkie zwyczaje, tradycje, wszystko chcą zachowywać, aby Jezus, który urodził się w tym narodzie, tak długo oczekiwany, żeby wzrastał właśnie w tej tradycji, aby wzrastał w tym wszystkim, co jest życiem narodu i rodziny w tym narodzie.

Gdy przyszedł ten czas, aby ofiarować Jezusa, był przecież w oczach ludzkich pierworodnym Synem Maryi i Józefa, to uczynili Oni tak, jak chce tego zwyczaj. Gdy byli w świątyni, to co dokonało się niejako już wcześniej, po samych Narodzinach, a więc to oddanie całkowite Bogu Jego Syna Jezusa przez Józefa, teraz zostało uczynione niejako oficjalnie, zostało potwierdzone przez kapłana. Józef nawet przez chwilę nie wywyższał się, myśląc o tym, iż przecież Jezus jest Synem Boga, nie muszą czynić tego. Józef w swej wielkiej pokorze i czystości nie posiadał jakiejkolwiek myśli złej, przeciwnej Bogu, przeciwnej miłości, przeciwnej sprawiedliwości, prawości. To niepojęte, w jaki sposób Bóg przygotował Jego duszę. W każdym człowieku pojawiają się takie myśli. Owszem, człowiek z tym walczy. Święci walczą skutecznie, jednak posiadają takie myśli. Józef był wolny, był czysty jak kryształ. Bóg dał Maryi za Opiekuna prawdziwy diament. Wybrał tak świętą duszę. Ale można by powiedzieć, że niejako nie miał wyjścia, przecież dając Maryi za męża Józefa czynił Go jednocześnie Opiekunem swojego Syna Jezusa.

Jezus przebywał w Rodzinie, w której panowała czysta Boża miłość, w której były czyste intencje, w której dobro było na pierwszym miejscu, w której Bóg był najważniejszą Osobą. Jezus wzrastał w atmosferze świętości dzięki łasce Boga, dzięki wielkiej Jego dobroci, Jego miłości i miłosierdziu. Nie dzięki Maryi, czy Józefowi. Oni zostali obdarowani tak hojnie. Poprzez to obdarowanie niezwykłe Maryja i Józef mogli służyć Jezusowi i Bogu Ojcu. Niezwykła to była służba i wspaniały czas, kiedy pomimo różnych trudności, przeciwności, nieustannie zwyciężała miłość, kiedy niejako panował duch miłości Bożej w Świętej Rodzinie. Prawdą jest, że tych przeciwności mieli dużo. Przeżywali bardzo trudne chwile, żyli ubogo. Musieli przez pewien czas żyć poza swoim krajem, wśród obcych. Jednak wszystkie te przeciwności nie załamywały Józefa. Z Jego ust nie wychodziły nigdy słowa sprzeciwu wobec tego losu, jaki przyszło dzielić Maryi i Józefowi. Maryja czasem jedynie widziała w Jego oczach smutek, ale spowodowany był tym, iż nie może dać Maryi i Dziecku tego, co chciałby dać, że nie może im zapewnić wszystkiego, wszystkiego, co chciałby aby mieli. To jedynie było Jego smutkiem. Ale przyjmował tę swoją ograniczoność z wielką pokorą i nigdy, nigdy w Jego Sercu nie było buntu. Dzięki swojej łagodności, dzięki pokorze, dzięki swojej zgodzie na wszystko, na całe to życie, jakie wiedli, dzięki temu w domu Świętej Rodziny była cudowna atmosfera miłości. Brakuje takiej atmosfery w rodzinach, zwykłych, ludzkich rodzinach. Bardzo często przeciwności sprawiają, iż z człowieka wychodzą jego słabości. W Świętej Rodzinie te przeciwności jeszcze potęgowały miłość. Niejako sprawiały, iż ta miłość wzrastała w Maryi i w Józefie, bowiem chcieli tą miłością otoczyć Jezusa i zastąpić nią wszystko, wszelki brak, niedostatek, wszystko, co jest przeciwnością, niedogodnością, niewygodą. Józef czynił to w sposób doskonały.

Patrząc na Niego można by pomyśleć, że był szczęśliwy w tych warunkach, w jakich przyszło Mu żyć, bo przecież był człowiekiem, który potrafił wiele rzeczy, który z pracy rąk własnych mógłby się utrzymać mając odpowiednie do tego warunki stworzone. Mógłby żyć inaczej. A On był szczęśliwy. On był szczęśliwy ze względu na to, z kim dzielił swoje życie. Jezus i Maryja dawali Mu to szczęście. Byli najważniejszymi ludźmi w Jego życiu. Miłość, jaka w Nim była obejmowała Jezusa i Maryję i czyniła życie pięknym, otoczenie pięknym, chociaż to otoczenie było bardzo skromne. Wykonywał zwykłe sprzęty domowe. Czynił to z miłością. Posługując się tymi sprzętami Maryja doświadczała tej miłości. Nie musiała żyć w pałacach, aby być szczęśliwą, bo szczęściem była dla Maryi ta miłość, która emanowała z wszystkiego wokół, która była pośród Rodziny. To wielki dar Boży, wielka Jego łaska, że Serca Maryi i Józefa tak usposobił, a przede wszystkim, że pośród nich umieścił Jezusa. Tak więc ten przelew miłości dokonywał się nieustannie. A oni czerpali otwartymi sercami.

Pomódlmy się do św. Józefa, byśmy i my mogli w obliczu różnych przeciwności zachować tę miłość, zachować tę pokorę, tę zgodę na swoje życie, takie jakie ono jest. By poprzez tę zgodę miłość, która przez nasze serca będzie przechodzić zmieniała nasze otoczenie, czyniąc je pięknym, czyniąc je pięknym miłością. Miłość przemienia małżeństwa, zmienia rodziny. To miłość, nie kolejne kupowane sprzęty, nie rzeczy materialne. Miłość! Możemy żyć bardzo skromnie. Może nie starczać pieniędzy na wiele rzeczy, które wydają się być potrzebnymi, ale jeśli jest ta miłość – rodzina jest szczęśliwa.

Nasza kolejna pielgrzymka w Roku Miłosierdzia

Białystok_klasztor

W dniach 11 i 12 marca podjęliśmy kolejną pielgrzymkę zaplanowaną na Rok Miłosierdzia. Tym razem celem naszego wspólnotowego pielgrzymowania było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku, klasztor Sióstr Jezusa Miłosiernego (Izba Pamięci bł. ks. Michała Sopoćko) w Białymstoku, Sanktuarium Maryjne w Różanymstoku oraz kościół św. Antoniego w Sokółce. Podczas tego bogatego programu pielgrzymkowego rozważaliśmy tajemnicę Miłosierdzia Bożego i wypraszaliśmy potrzebne łaski nam samym, naszym rodzinom, parafiom, wspólnotom i całemu Kościołowi. Dziękujemy wszystkim uczestnikom pielgrzymki i wszystkim wiernym uczestniczącym w naszych modlitewno-ewangelizacyjnych spotkaniach za dar, tak bardzo potrzebnej wspólnej modlitwy.

Rozważanie

Boże miłosierdzie jest największym i najwspanialszym przymiotem Boga. Bóg objawiał je od samego początku stworzenia człowieka. Przejawem miłosierdzia jest wysłanie Syna na ziemię jako odpowiedź Boga na grzech. Wszystko, co czynił Jezus, chodząc po ziemi było objawianiem się Bożego miłosierdzia i Bożej miłości wobec człowieka. To, czego dokonał Jezus na Krzyżu jest miłością i miłosierdziem. Zrodzenie Kościoła na Krzyżu jest wspaniałym przejawem Bożego miłosierdzia wobec każdego z nas. Wszystko, co dzieje się w Kościele, całe życie Kościoła, to przejaw Bożego miłosierdzia. Każda dusza korzysta z Bożego miłosierdzia w Kościele. Wszystkie sakramenty to objawiająca się miłość i Boże miłosierdzie. Jezus nieustannie obecny w Kościele – to Boże miłosierdzie. Sama obecność Jezusa, Jego przyjście na świat, Jego obecność w Kościele teraz – to Boże miłosierdzie.

Jednak Bóg widząc, co dzieje się współcześnie, jak bardzo daleko człowiek odszedł od Boga, postanowił w sposób szczególny objawić swoje miłosierdzie każdej duszy. Papież pod natchnieniem Ducha Świętego ustanowił Rok Miłosierdzia, bowiem Bóg zapragnął dotrzeć do każdego z nas ze swoim miłosierdziem. W ten sposób można powiedzieć, że Jezus szczególnie uobecnia się w tym roku – uobecnia się w życiu Kościoła i w życiu każdej duszy. Bóg rozlewa łaski na wszystkie dusze. Łaski te płyną nieustannie bez względu na to, czy człowiek otwiera swoje serce czy też nie. Bóg pragnie poprzez te łaski przywrócić każdą duszę do życia. Pragnie objawiać każdej duszy swoją miłość, aby żadna nie lękała się Boga, ale by widząc nieskończoną, wspaniałą miłość Boga rozpoczęła nowe życie – by przyjęła tę miłość, żyła miłością Boga i aby mogła być szczęśliwą. Tak jak w czasach, gdy Jezus chodził po ziemi, objawiał Boże miłosierdzie wobec wszystkich pochylając się nad każdym ludzkim cierpieniem – czy to fizycznym, duchowym, czy psychicznym – tak i teraz Bóg posłał swojego Syna, by pochylał się nad każdą duszą, nad każdym człowiekiem i objawiał Boże miłosierdzie wobec ludzkiego cierpienia. Czytaj dalej

Rozważanie na dzień trzeci Nowenny do Św. Józefa

sw.jozef5Cudowny czas Narodzenia, jednocześnie bardzo trudny. Maryja i Józef, oboje przecież byli zmęczeni podróżą. Józef czując się bardzo odpowiedzialnym za Maryję i za Dziecko pragnął stworzyć odpowiednie warunki, a było to niemożliwe. Ogromnie troszczył się o Maryję i na wszystkie sposoby starał się ulżyć trudom podróży. Ona bardzo często chwytała jego wzrok, gdy patrzył na Nią bardzo zatroskany. Stale dopytywał się: jak się czuje? czy czegoś nie potrzebuje? W Jego Sercu była tak wielka miłość, tak wielka czułość i delikatność, tak wielkie zrozumienie tego, czego Maryja mogła potrzebować. On całego siebie dawał Jej, aby choć trochę Jej było lżej. Maryja czując tę Jego miłość odpoczywała, nabierała sił do dalszej wędrówki.

Gdy w Betlejem odsuwano Maryję i Józefa, gdy pokazywano, iż nie ma dla nich miejsca, Ona widziała jak wielkim to było dla Józefa zmartwieniem, jak cierpiał z tego powodu. Swoją miłością obejmował Maryję i pragnął tą miłością swoją dać Jej wszystko. Kiedy okazało się, że mogą odpocząć w grocie, czynił wszystko, aby ta grota choć trochę przypominała dom, pomieszczenie mieszkalne. Jakże się starał. Pomimo zmęczenia sprzątał, wynosił, układał, starał się przygotować posłanie dla Maryi. Nie myślał w ogóle o sobie. Myślał o Maryi i o Dziecku i dla nich przygotowywał wszystko. Nic dla siebie. A gdy już wszystko było przygotowane, na miarę warunków jakie tam były, możliwości, usiadł z boku, aby nie przeszkadzać, aby chwilę odpocząć i modlił się. Co chwilę jednak starał się patrzeć czujnie na Maryję, aby w każdym momencie pomóc Jej. Bóg dał Mu odpoczynek, sprawił, że zasnął. Pomimo, że chciał być bardzo czujnym i pomocnym, zasnął. Potrzebował tego snu. Jego organizm potrzebował odpoczynku, aby potem, gdy narodził się Jezus, mógł być przy Maryi i Dziecku. Toteż nie uczestniczył w samych narodzinach Jezusa, ale niedługo potem został zbudzony przez Anioła, aby mógł cieszyć się Skarbem, jaki Bóg złożył w Jego rękach.

Och, żebyśmy widzieli radość w Jego oczach, oczach pełnych łez. Łzy płynęły po Jego policzkach ze szczęścia. Z jaką delikatnością brał ode Maryi Jezusa, modlił się, dziękował Bogu, wielbił Boga, przedstawiał Mu Syna, cały czas zdając sobie sprawę, kim jest to Maleńkie Dziecię. Z jednej strony czuł się wręcz niegodny trzymać Go w objęciach, z drugiej – był niezmiernie szczęśliwy, że otrzymał tę łaskę. Cały drżał, podniósł Jezusa do góry, oddając Go Bogu Ojcu, uznając Boże Ojcostwo, przedstawiając, oddając na własność, wyrzekając się niejako swego ojcostwa nad Jezusem. Z jaką pokorą, czcią i oddaniem to czynił. Rzadko który święty potrafi się tak modlić. Potem przytulił Jezusa do Serca. Cały czas po Jego policzkach spływały łzy szczęścia. Trzymał przecież w objęciach Boga, Syna Bożego.

Nikt nie jest w stanie zrozumieć Serca Józefa, jak było świętym, jak było czystym, jak było wielkim. Maryja Bogu składa dzięki za to, że dał Jej za małżonka św, Józefa. Przecież obdarzył Ją szczęściem niewysłowionym, dając swojego Syna. Ale dał Jej jeszcze drugie szczęście – Józefa, świętego człowieka, poprzez którego mogła poznawać Bożą miłość, zachwycać się nią, z którym razem mogła wielbić Boga, od którego mogła uczyć się zaufania, miłości, pokory. Był wielkim wsparciem dla Maryi i wielką nauką dla duszy, która oddana Bogu, służy Mu w całości, nie pozostawiając nic dla siebie.

Możemy się od Niego uczyć. Możemy Go prosić, aby i nam wyjednywał u Boga, tę pokorę, to wypełnienie powołania do końca w pełni angażując swoje serce, duszę i całego siebie. Jego możemy prosić o dar modlitwy, Jego możemy prosić o dar miłości do Bożego Syna. Nikt takiej miłości nie miał, jaką miał w swoim sercu Józef do Jezusa.

Sanktuarium Miłosierdzia Bożego – Adoracja

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Adoracja_Białystok

Kłaniam się Tobie, moja Miłości! Do samej ziemi chylę swoje czoło. Jesteś Moim Królem, Panem mojego serca. Jesteś życiem moim, oddechem mojej duszy, sercem mego serca. Pragnę Ci dziękować Jezu za niezmierzoną Twoją miłość, którą okazujesz mi każdego dnia; za miłość, którą umiłowałeś mnie od początku mego istnienia, a nawet wcześniej, bo Ty z miłości stworzyłeś mnie.

Bądź uwielbiona, Miłości moja, Panie mój, Królu i Władco! Pragnę Ci dzisiaj dziękować, uwielbić Ciebie za wszystkie dary Twojej miłości, za Twoje miłosierdzie wobec mnie. Pragnę Ci dziękować za to, że choć jestem tak maleńką duszą, takim nic, Ty właśnie dla mnie poszedłeś aż na Krzyż. Ty właśnie dla mnie zgodziłeś się na Mękę. Ty, Panie, zamiast mnie poszedłeś na śmierć, dając mi życie, chociaż to ja jestem winny, to ja jestem grzeszny, a Ty Święty. Zabrałeś wszystko, oczyściłeś moją duszę, uświęciłeś moje serce, obarczając się tym wszystkim. Stając przed Ojcem zgodziłeś się umrzeć, abym ja mógł żyć.

Pragnę Ci dziękować, Jezu! Pragnę Cię uwielbiać! Pragnę Cię wywyższać, bo w moim sercu jest ogromna wdzięczność. W moim sercu jest miłość. Bądź uwielbiony, Jezu!

***

 Jezu, klękam pod Twoim Krzyżem, bo z niego płynie na mnie Twoje życie. Z Krzyża płynie na mnie Twoja miłość i Twoje miłosierdzie. Dawniej, Panie, bałem się krzyża, ale kiedy doświadczyłem Twojej miłości, kiedy objawiłeś mi ją, umiłowałam Twój Krzyż. Właśnie w nim widzę, Jezu, pełnię Twojej miłości, pełnię Twego miłosierdzia. W nim widzę Twoje błogosławieństwo nade mną, Twoją łaskę. Panie mój, dałeś Siebie całego, dałeś wszystko, dałeś życie. A jakby tego było mało, pozwoliłeś, aby przebito Twój bok, otwarto Serce i zapragnąłeś, by z tego Serca popłynęło źródło miłosierdzia na cały świat. Zapragnąłeś, aby Twój bok i Twoje Serce otwarte były na wieki, by następne pokolenia również mogły czerpać z Twego miłosierdzia.

Panie, brakuje słów, by wyrazić wdzięczność, uwielbienie za Twoją miłość, aby wyrazić jak wielkim jest Twoje miłosierdzie, bo każde słowo wydaje się niczym. Ze swego boku, Panie, zrodziłeś Kościół – Matkę naszą. W nim możemy rozwijać się, uświęcać. Dzięki Kościołowi, dzięki Matce naszej możemy zbliżać się do Ciebie, możemy poznawać Ciebie. Nieustannie w Kościele możemy doświadczać Twego miłosierdzia, powstając, oczyszczając serca, doznając Twego przebaczenia. Z Twego boku, Panie płynie źródło życia, źródło uświęcenia dla każdego z nas.

Pragnę Cię uwielbiać w miłosierdziu Twoim! Pragnę Cię uwielbiać w Twojej miłości, bo chociaż nie znam pełni Twojej miłości, chociaż nie rozumiem pełni Twego miłosierdzia, to jednak to, czego doświadcza moje serce, dla mojej duszy jest to tak nieskończone. Bądź uwielbiony, Boże, w miłosierdziu swoim! Czytaj dalej

Rozważanie na dzień drugi Nowenny do Św. Józefa

Sw.Jozef2Święty Józef był osobą bardzo odpowiedzialną. I kiedy ustalony został czas zaślubin Józefa z Maryją, podjął wszelkie starania, aby przygotować dla nich miejsce do zamieszkania, aby przygotować wszystko, co będzie potrzebne dla nowej rodziny. W Jego sercu była czysta miłość. A Jego oczekiwanie na zaślubiny było czasem najszczęśliwszym. Jego wcześniejszym marzeniem było żyć w czystości. Gdy okazało się, że oboje, tak Józef i Maryja mieli te same marzenia, razem z radością podjęli to postanowienie. Ich małżeństwo miało być czyste. Miłość miała ich prowadzić ku Bogu. Chcieli oboje służyć Mu jak najpełniej i jak najlepiej.

Gdy Maryja poszła pomóc Elżbiecie, św. Józef z wielką radością oczekiwał czasu zaślubin. Jego serce coraz bardziej zbliżało się do Boga. Dużo się modlił i dusza Jego była coraz bliżej, w coraz bliższej relacji z Bogiem. Ten krótki czas, kiedy Maryja przebywała u Elżbiety, był Jemu również potrzebny. To czas, można powiedzieć, swoistych rekolekcji dla Niego, kiedy mógł go poświęcić nie tylko na przygotowania zewnętrzne do tego małżeństwa, ale na przygotowanie swojej duszy. I prawdziwie przeżywał ten czas jako rekolekcje, czas formacji, czas uświęcenia. Oczekiwał na Maryję z wielką radością ciesząc się, że oto Jego Małżonka ma te same pragnienia. Cieszył się, że oto razem będą żyć w tak cudownej jedności z Bogiem. Cieszył się, że może realizować swoje powołanie życia w czystości razem z drugą osobą o tym samym powołaniu. Dlatego tym bardziej boleśnie przeżył spotkanie z Maryją, gdy Ona wróciła od św. Elżbiety i znać już było, że nosi pod Sercem Dzieciątko.

Jednak, mimo tak wielkiego cierpienia, w Jego sercu nie było buntu, w Jego sercu nie było rozpaczy, w Jego sercu nie było narzekania, nie było skierowanych słów protestu do Boga. On już wtedy był świętym. Serce Józefa już w tym właśnie czasie, kiedy przyjmował cierpienie cały zanurzając się w nim, ale jednocześnie cały był miłością i to miłością czystą, daną Mu od Boga, było sercem osoby świętej. Zwykły człowiek, który przecież doświadcza swoich słabości, zazwyczaj w momencie trudności, przeciwności losu, cierpienia, dramatów, przeżywa różne stany. Ale wśród tych stanów jest również i bunt, jest narzekanie, jest niezgoda na to cierpienie, jest szukanie ucieczki. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że nie przyjmując cierpienia, cierpi jeszcze bardziej. Można ze św. Józefa brać wzór. Można prosić Go, aby pomógł cierpieć w taki sposób, w jaki On to czynił, godząc się i kochając. Wierząc głęboko nieustannie Bogu i całego siebie oddając Mu na służbę.

W swoim życiu doświadczamy wielu takich momentów. Nie zapominajmy, że w Niebie mamy wspaniałego i potężnego Orędownika – św. Józefa.

Wieczernik w Szczytnie (mp3)

W dniu dzisiejszym uczestniczyliśmy w kolejnym Wieczerniku Modlitwy zorganizowanym w klasztorze mniszek klarysek kapucynek w Szczytnie. Dziękujemy wszystkim uczestnikom tego spotkania za dar modlitewnego wspólnego czuwania. Zapraszamy też do wysłuchania fragmentów nagrań zarejestrowanych podczas Wieczernika.

Szczytno_Adoracja2

1. Kazanie ks. Tadeusza:

2. Adoracja Najświętszego Sakramentu: